Rozdział 1.
II
Serce mi się ścisnęło. Simon? Czy ja dobrze zrozumiałam? Chodzi jej o Simona O'Conora? Mam się nim zająć? Mam go zabić a nie niańczyć! On jest potrzebny na górze a nie tu, by zaliczać jakieś beznadziejne testy!
--Simon O'Conor, tak?--spytałam.
--Tak. Skąd to wiesz Melodie?--odparła staruszka.
--Słyszałam plotki--skłamałam.--Od Alicji.
Wstałam zabierając torbę z ziemi, która była okropnie brudna. Skrzywiłam się podchodząc do staruszki. Uśmiechnęłam się. Siwowłosa pani chwyciła moją rękę i pociągnęła mnie do pokoju dyrektora. Skrzywiłam się czując zapach whisky, papierosów i cygar. Ledwo było widać chłopaka siedzącego na przeciwko pana starszego pana, przez dym. Zaczęłam się krztusić, ale udawałam, że wszystko okej.
--Panie O'Conor. To panna Melodie.--przedstawiła nas sobie staruszka.--Idźcie na korytarz. Pan dyrektor was usprawiedliwi.--uśmiechnęła się.
Simon wyprowadził mnie z pokoju dyrektora. Pomógł mi wykrztusić, prawie, płuca. Poryczałam się!! Przed Archaniołem. Kurcze, jak ktoś się o tym dowie to zaczną plotkować.
--Dzięki Simon.--podziękowałam gdy przestałam się krztusić.
--Skąd wiesz jak mam na imię? Nie przedstawiałem się.
Spojrzałam na niego. O mój.... Simon był cholernie przystojny!! Miał jasnobrązowe włosy, które spadały mu na czoło, lekko opaloną karnację, jasnozielone oczy z ciemniejszymi obwódkami, miękkie, przystojne rysy, prosty nos, usta o cudownym kształcie. Był ubrany w ciemnozielony T-shirt, dżinsy do kolan, które wyglądały tak jakby sam je skrócił, oraz w czarne trampki.
--S-są p-p-pl-otki, że t-t-ak ma-sz...
--Masz problemy z wymową?-spytał łagodnie. Przymkną oczy dzięki czemu wyglądał jeszcze przystojniej.
--Tak.--starałam się, by głos mi nie drżał.--Chodziłam do logopedy, ale zrezygnowałam. Wiesz...
--Tak, wiem. I rozumiem.--odgarnął mi włosy z twarzy.-- Czesz się do tyłu. Pokazuj swoją śliczną buzię. I nie farbuj włosów.
--Nie farbuje się!! To jest mój naturalny kolor.
Skiknął głową.
--Wiem. Od dziecka mam taką, hm, moc? Nie wiem jak to nazwać. Może dar? Mniejsza o to. Chodzi mi o to, że wiem co jest naturalne a co nie. Wiesz o co mi chodzi?
--Wiem.-odparłam. Dziwne, czułam się jakbym go znała od lat.--Kiedyś słyszałam coś czego nikt nie słyszał.
Zbliżył twarz do mojej w niebezpieczny sposób. Nabrałam powietrza.
--W jakim sensie Melodie?
Moje imię wymówione jego głosem... Mmm... Najpiękniejszy dźwięk w moim życiu.
--Mogę powiedzieć sens czyiś myśli.
Spojrzał mi głęboko w oczy. Po raz pierwszy w tym durnym ciele poczułam ciepło przepływające przez nie. Może dla tego, że po raz pierwszy z kimś rozmawiam?
--Spróbujesz może z moimi?
Zamknęłam oczy skupiając się na jego umyśle. Był bardziej zabezpieczony niż innych osób. No tak, to Archanioł w ludzkim ciele. Weszłam do myśli Simona. Widziałam tam siebie: dziewczynę o mlecznej cerze, długich, lekko zakręconych, złotych włosach, kocich, srebrnych oczach, delikatnych, ale ładnych rysach.
--Myślisz o mnie.--powiedziałam jeszcze bardziej się skupiając na jego umyśle.--Uważasz, że jestem ładna. Miło. Chcesz zaprosić mnie na bal.
Otworzyłam oczy i zamrugałam parę razy by odciąć się od myśli Simona.
--Wyczytałaś wszystko.--powiedział zdziwiony.--Więc jak, pójdziesz?
Uśmiechnęłam się.
--Jasne. Przyjdź do mnie o ósmej. Jutro ten bal, tak?
--Yhy.-spojrzał na obraz przed nami.--wydaję mi się, że cię znam, Melodie.
--Mi również Simonie. Mi również....
Och Gabi masz dar kochana :p Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńOboje mają jakiś dar :) Tu w Przeklętej Ziemi mają równe siły :D
OdpowiedzUsuń