Moi kochani czytelnicy :D

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 3. część III

                                                Rozdział 3.

                                                                    III


--Słyszałam, że Simon jest nią zainteresowany.
--A ja, że jest z Salem. Czyż to nie miasto czarownic? Tam płonęły na stosach, nie?
Zacisnęłam zęby, by się na nie nie wydrzeć. Miałam ochotę im powiedzieć, że nie jestem człowiekiem tylko Upadłą. Ale niestety Elijah za to by mnie zabił i by to nie była przyjemna śmierć. Raczej bolesna, powolna... Brrrrrrryyyyyyyyy!! Ciarki przechodzą na samą myśl o tym co Archanioł może mi zrobić gdy jestem w ciele człowieka a co dopiero gdybym wróciła na górę. Znów pewnie by mnie wysłał na Ziemie Przeklętych. I po co? Po to by cię ktoś szanował, bo boi się, że trafi do piekła?  Jak to powiedział Freddie Mercury "Gdybym miał wybierać czy trafić do piekła czy do nieba, wybrał bym piekło, bo można tam poznać fajniejszych ludzi".
Przeszłam korytarzem, by wyjść ze szkoły. Wszyscy na mnie patrzyli z podziwem jakbym była przynajmniej Miss. Byłam ładna, nie ukrywam tego, ale... Słyszałam głosy ludzi, którzy o mnie mówili. To było wkurzające . Starali się szeptać, ale mogli nawet krzyczeć mi to w twarz, bym tak samo to słyszała.
--Melodie!!--ktoś się wydarł. Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Erica z jakąś kartką w ręku. Odgarnął blond włosy z twarzy.--Paczaj co mam.- zaczął mi wymachiwać kartką przed samym nosem .Trzepnęłam go w rękę starając się, jak najszybciej wyjść ze szkoły, po za zasięg głosów nastolatków.
--No pokazuj.
Już prawię miałam kartkę, ale ją zabrał i schował za plecy. Tupnęłam nogą jak małe dziecko.
--Muszę coś dostać w zamian...--mruknął stukając palcem w pod brudek.--Ale co?
--Może moją wdzięczność?
--Nie, chodziło mi o coś z dotykaniem, o coś z macaniem... Tylko jak to się nazywało?
Skrzyżowałam ręce na piersiach i zmrużyłam oczy, bo słońce trochę raziło. Wielki łeb Erica święcącego kręgu nie zasłonił.
--Chcesz dotknąć moich cycków czy co?--traciłam cierpliwość.
--Nie.--pochylił się tak, że bez problemu czułam jego zapach, ciepło i widziałam ciemnom plamkę na lewej kolorowej części oka, chłopaka. --Chodziło mi o taniec.
--Taniec?--zdziwiłam się. --Chcesz tańczyć na środku wyjścio-wejścia do szkoły? Jesteś dziwniejszy niż twoja porąbana siostrzyczka...
Westchnął i podał mi kartkę. Było to zaproszenie na dyskotekę w domu Simona. Eric miał przyjść z osobą towarzyszącą. Zrobiło mi się gorąco, gdy zrozumiałam co miał na myśli, mówiąc, że chce zatańczyć.
--Kapujesz?--spytał.
--Tak. Niestety....--przeczesałam włosy palcami. Jego oczy rozbłysły, gdy zobaczył symbol na moim nadgarstku. Szybko schowałam rękę za siebie. --Ale też muszę coś z tego mieć...-zaczęłam go udawać.--Ale jak to się nazywało?.... W tedy coś się mówi.... Zero dotykania, ale musisz uklęknąć i coś powiedzieć.... Ale co?...
Jego czarne plamy w oczach się powiększyły, jakby zobaczył potwora.
--Zaraz, zaraz, mam cię prosić byś ze mną poszła na dysko u Simona?!
Uśmiechnęłam się.
--Yhym.  Mam czas. Całą wieczność.
Jakby nie chcąc ciągnąć tej chwili uklęknął na dwa kolana i położył dłonie na moich udach. Odsunęłam się. Pokazał zęby w uśmiechu. Ułożył dłonie na swoich kolanach. Spojrzał mi w oczy.
--Pójdziesz ze mną na dysko i takie tam?
Podniosłam brew i przycisnęłam książki do piersi. Wiedziałam, że zbiera się w okół nas spory tłumek i miałam zamiar go wykorzystać, by ośmieszyć Erica.
--Pełnym zdaniem. I powiedz moje imię, bo nazwiska chyba nie znasz.
--Melodie, pójdziesz ze mną na dysko?
Westchnęłam i dotknęłam "bolących" zatok. Ludzi zaczęło się robić coraz więcej.
--Pomogę ci. Ja, Eric... No powtarzaj.--wywrócił oczami i coś wymruczał. Zbliżyłam się i pochyliłam. Wiedziałam, że patrzy się na mój biust, ale dzięki temu zyskałam nad nim władze. --Powtórzysz? Nic nie słyszałam.
--Ja, Eric!!--krzyknął mi do ucha.
--Chciałbym zaprosić cię, ma piękno Melodie.
Jego oczy się pomniejszyły.
--Mam to powtórzyć?--spytał zdziwiony.
--Nie. Masz to napisać na niebie.
Uśmiechnięty spojrzał za siebie. Zobaczyłam, że stoi tam jego siostra i spogląda w niebo. Też tam spojrzałam. Chmury zaczęły się układać w zdania "Ja, Eric, chciałbym zaprosić cię, ma piękna Melodie na dyskotekę. Zechciałabyś ze mną pójść?".
Uśmiechnęłam się do chłopaka i go przytuliłam.
--Jasne, że tak!!...