Moi kochani czytelnicy :D

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 1.

                                             Rozdział 1.

                                                              I

Wszystko szło mi jak po brudzie w tej gównianej Ziemi Przeklętych. Nie umiałam pisać testów, robić dekoracji, biegać w ludzkim tępię i grać w zbijaka. Ciągle się bałam, że ktoś walnie mnie w ślad po skrzydłach i, że się nie podniosę. Ten ból, by był gorszy niż poród, niż spalenie żywcem, nawet od tych rzeczy razem wziętych. Ale to ludzkie ciało mnie dobijało. Było ciasne i niepraktyczne. Czułam się w nim jak w więzieniu. Rozerwałabym je, ale raz próbowałam. Cięłam się. Krew spływała strumykiem po jasnej skórze, ale wciąż było to więzieniem. Nie poczułam się ani na moment lepiej. Ale ta czerwona ciecz mnie zainteresowała. Pachniała metalicznie i tak kusząco. Była lepsza niż perfumy.  
    Ale wróćmy do rzeczywistości. Siedziałam na lekcji religii i słuchałam tego co mówiła nauczycielka. Śmiałam się w duchu. Myślała, że wszystko jest idealne. Że tam na górze jest ućciwość. Ja jestem żywym dowodem, że jej nie ma. Zesłali mnie do Ziemi Przeklętych, bo uważają, że to ja zabiłam Archanioła. Ja anioł, który ma najniższą rangę jaką się da mieć. Jakbym miała zabić kogoś tak potężnego? Musiałabym mieć broń, którą ma Elijah. 
    --Melodie, wstań!--rozkazała nauczycielka a ja to zrobiłam. Uśmiechnęłam się buntowniczo.--Co cię tak bawi? Też byśmy chcieli się pośmiać. 
    --Przykro mi, ale nie mogę powiedzieć. I to nie pani interes. Nie ma w regulaminie, że nie można się śmiać. Czyż tak nie jest, hm?
    Nauczycielka zaczęła się jąkać szukając odpowiedzi. Patrzyła na uczniów szukając pomocy, ale nikt nie wyciągnął do niej pomocnej dłoni. Spoglądali na mnie z otwartymi ustami. Nikt jeszcze się jej nie sprzeciwił. Wiem. Jest uważana za "silną sztukę", ale dla anioła to pikuś. Wystarczy znaleść lukę w ich umysłach i można postawić się każdemu. Dowiedziałam się, że boi się sprzeciwu. Od razu zyskałam od niej szacunek. Jako pierwsza się jej postawiłam. 
    --Melodie, siadaj dziecko...-wydukała. Zrobiłam to nie przestając się uśmiechać jak łobuz.-Proszę teraz się nie śmiać. A więc.....
    Prowadziła monolog, którego prawie nikt  nie słuchał. Patrzyli na mnie gdy unosiłam ołówek siła woli. Na szczęście Elijah tego mi nie odebrał. Bym się załamała bez żadnej zabawy. Zostałam ośmieszona na górze, ale na Ziemi Przeklętych miałam zamiar być lubiana. Kiedyś już taka byłam, ale spory szmat czasu temu. Zostałam zamordowana w wieku 15-nastu lat. Byłam w barze ze swoim chłopakiem i bach!! Ktoś wyciągnął broń i zaczął nią wymachiwać jak wariat. Chciałam go jakoś obezwładnić, ale poszło na marne. Gdy zaczęłam się z nim szarpać broń wystrzeliła. Kulka przeszła na wylot. Nic nie czułam z wyjątkiem ogarniającego zimna. Tak wygląda śmierć.
   Ktoś zapukał do drzwi. Nie zadowolona nauczycielka przerwała monolog na co klasa westchnęła z ulgą. Opuściłam ołówek gdy w klasie ukazała się starsza pani z jakąś kartką w ręku. Nawet z odległości 5-ciu ławek czułam zapach papierosów i burbonu. 
    --Melodie McCartny.-powiedziała staruszka.--Obecna?
    --Tak.--odparła nauczycielka a pod nosem dodała.--Niestety.
    Siwowłosa pani się uśmiechnęła i zaczęła czytać: 
    --Panna Melodie McCartny jest proszona o to by się zajęła jutro nowym uczniem. Wie jak wyglądasz. Sam podejdzie.--Uniosła stare oczy, które mówiły, że jest mądra i starsza niż mówiły jej zmarszczki.--Jest nieśmiały. Znam tego chłopca. Bardzo miły.--Zachichotała.--Polubicie się. 
    --Psze pani, ale jak on ma na imię?--spytałam.
    --Simon.--odparła z szerokim uśmiechem. 

2 komentarze:

  1. Czas na wredny komentarz Kali xD Czytając twój tekst zauważyłam że lubisz "by", "bym" i słowo "było" Staraj się tego unikać, podczas dłuższych wypowiedzi mogą one razić czytelnika. Użyłaś takiego sformułowania " Od razu zyskałam od niej szacunek" Powiem że jakoś nie leży mi ono xD wiem jestem straszna i hejtuje nie jeździjcie po mnie plis ja chcę dobrze ;* ~Kala

    OdpowiedzUsuń