Moi kochani czytelnicy :D

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 6.

                                           Rozdział 6.

                                                       

Simon prowadził mnie do jakiegoś miejsca, które uważał za ustronne. Chwilę się zawahałam, ale szłam za nim przypominając sobie po co jestem na Ziemi Przeklętych. Musiałam go zabić, by znów stał się Archaniołem-aniołem wysokiej rangi, bo góra zaczyna się walić bez niego. 
Chyba fajnie jest czuć się potrzebnym. Ja tam chyba się o tym nie przekonam. Jestem zwykłym aniołem, który został wygnany za to, że niby zabiłam Daniela, jednego z najwyższych rangą Archaniołów. Sprawiedliwe, co? Ja, zwykły anioł najniższej rangi, niby miałabym choćby podnieść rękę na niego? Ha! Śmieszne...
Simon uniósł gałązki płaczącej wierzby i mnie przepuścił uśmiechając się zachęcająco. Spojrzałam na niego i weszłam lekko, przez przypadek, dotykając jego dłoni. Zarżałam. Takie małe coś a tak działa na to ludzkie ciało. Ciepło rozlało się po mnie, jakby ktoś polał na mnie ciepła wodę. Przyjemne. Pod drzewem okazało się być o wiele ciszej niż przypuszczałam i przytulniej. Gałęzie osłaniały nas przed światem; były tak gęste, że mimo tego, że rano padał deszcz ziemia była sucha. Krople się tutaj nie dostały. W dziurze drzewa były schowane dwie butelki jakiegoś alkoholu, whisky i wódki. Wyjął je i postawił pomiędzy nami, gdy usiedliśmy. Tylko one nas odgradzały. Tworzyły niewidzialną ścianę.
-Co wolisz?-spytał.
-Nie wiem. W ogóle nie przepadam za alkoholem...
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem i czymś jeszcze co widziałam w oczach aniołów, gdy mnie oskarżyli, że go zabiłam. Skuliłam się na to wspomnienie. Wciąż ślady po skrzydłach bolały nawet przy najmniejszym dotknięciu. Nawet wiatru.
-Och, widzę, że nie długo jesteś w tym ciele-mówi z uśmiechem.
Popatrzyłam na niego z szokiem. Co on wie o tym ciele? Skąd? Może wie, że jest Archaniołem i mnie tylko sprawdza? Nie wiem.
-C-Co?-wydusiłam z siebie.
-No jesteś hippisem-wyjaśnia. -Oni chyba lubią pić, bo brać na stówę.
-Ahh, no t-tak.-pogładziłam się po karku nie wiedząc co powiedzieć.-To tylko strój. Jakbyś był Michaelem to bym...-w samą porę ugryzłam się w język.
Pochyla się jakby chcąc coś zrobić co mi się nie podobało, ale tylko sięgnął po butelkę. Pociągnął z niej łyk wpatrując się we mnie intensywnie zielonymi oczami. Odłożył alkohol i pochylił się tak, że widziałam tylko jego twarz i wargi. Te cudowne wargi... Gdy zaczął mówić czułam zapach whisky z czymś słodkim czego nie mogłam określić. Jego oddech owiewał mi twarz. Ciemne włosy łaskotały mnie po niej. Starałam się nie uśmiechnąć i okazać tego co myślę. Chciałam, żeby mnie pocałował; mógł ze mną zrobić co chce. Tu i teraz. Pod płaczącą wierzbą. Tuż obok jego domu. Nie daleko jego dziewczyny.
Z Archaniołem.
-Wiesz co mnie zawsze zaskakuje?-zapytał i pogładził mnie po policzku a następnie po wardze. Zadrżałam. Nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Uśmiechnął się. -Gdy na ciebie patrzę mam wrażenie, że skądś cię znam, ale nie ze szkoły.
-Skąd byś niby miał mnie znać?
Pochylił się tak, że prawię zetknęliśmy się czołami. Musiałam się odsunąć, by tego nie zrobić. Wydawał się nie zadowolony z tego, że zwiększyłam odległość między nami.
-Nie wiem, ale.... -zmrużył oczy.-Znam cię, ale nie wiem skąd.
-Słuchaj, możesz w końcu powiedzieć po co mnie tu sprowadziłeś? Szczerze mówiąc wolałabym być teraz na imprezie i się obściskiwać z Ericiem.-skłamałam.
-Właśnie to jest powód.-stwierdził prostując się. Oparł się o pień i wziął ręce za głowę.
-To znaczy co?
Otworzył zielone oko leniwie i popatrzył na mnie. Był wstawiony. Nie myślał trzeźwo. Pił nie tylko teraz. Musiał sporo wypić kiedy jeszcze mnie nie było z Ericiem.
Pochylił się tak, jakby się obawiając, że ktoś może nas usłyszeć. Jego oczy zabłysły tajemniczo, gdy szeptem powiedział:
-Nie podoba mi się to, że się z nim spotykasz.
-A co cię to obchodzi z kim się spotykam?!-wybuchnęłam. -Mogę się spotykać z kim...
Zamurowało mnie, gdy usłyszałam cichy szelest gałęzi. Ktoś chciał nas podejrzeć. Ale skąd ktoś może wiedzieć, że tu siedzimy?
-Witaj, Wagabundo.-powiedziała dziewczyna, która wejrzała do nas.
Zamurowało mnie.
Maia.



2 komentarze:

  1. Słońce ślicznie piszesz czekam nn <3 Nowy u mnie http://dracokathlin.blog.onet.pl/ :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ;) Jestem ciekawa co będzie dalej ;p Z niecierpliwieniem czekam na nn i życzę dużo weny ;D

    OdpowiedzUsuń