Moi kochani czytelnicy :D

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 2. Część III

                                                 Rozdział 2.

                                                                  III

Gra w zbijaka. Najgorsze co może być w Ziemi Przeklętych. Rzucają się piłką, omijają ją jakby była kulą ognia i przeklinają. Czy to kolejna ich chora zabawa? Czy powinnam udawać, że nie jestem od nich lepsza fizycznie i psychicznie, i z nimi grać? Nie mogę udawać kogoś kim nie jestem.
    Podeszła do mnie jakaś lalka, która wyglądała jak Barbie. Nie była ubrana jak nikt na boisku (nie licząc jej bandy). Miała na biodrach jakiś różowy materiał, który miał być chyba spódniczką. W blond włosach miała pasemko w kolorze swoich butów, paznokci, "spódniczki" i topu. Na kilometr było widać, że opalenizna nie pochodzi z plaży ani ze słońca. Wstałam. Byłam od niej wyższa prawie o głowę, ale czułam się słabsza. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że miałam więcej ubrań na sobie, ale miałam się czym chwalić?
    --Czego chcesz?--spytałam wystawiając twarz do słońca.
    --Wiesz kim jestem suko?
    Spojrzałam na nią spod przymkniętych powiek. 
    --Nie udolną kopią Barbie?
    Zamachnęła się. Nawet nie czekałam na ból, bo wiedziałam co się stanie. Niebieska bariera, nie widoczna dla ludzi, nas od siebie oddzieliła. Ręka blondynki się poślizgnęła na śliskiej powierzchni tarczy. Krzyknęła przyciskając rękę do piersi.
    --Uważaj laleczko.--mruknęła jakaś dziewczyna podchodząc do nas. Miała włosy jak Alice ze "Zmierzchu" tylko, że ciemniejsze, oczy w kolorze błota, lekko opaloną skórę, ładne rysy. Była ubrana w obcisły top, skórzaną kurtkę, spódniczkę do połowy uda i buty do kolana a wszystko to było w odzieniach niebieskiego oraz błękitu. Podeszła do lalki Barbie. Nie znajoma była wyższa od niej o pół głowy. Spojrzała na nią mrużąc ciemne oczy.--Zrobisz sobie krzywdę.
    --Spadaj Erica. Gdzie zgubiłaś brata, hm? Znów widzi duchy?--wkurzała ją blondi.
    Podeszłam do nich i wymierzyłam plastikowi cios z otwartej dłoni. Zatoczyła się do tyłu i upadła na ziemie. Inne plastiki starały się jej pomóc, ale ona przeklęła i zaczęła się na nie wydzierać.
    Dziewczyna nazwana Ericą poszła do drzewa, oparła się o nie i zapaliła papierosa. Podeszłam do niej. Zaciągnęła się i dmuchnęła mi dymem w twarz.
    --Dzięki.--mruknęłam.--Wiesz, że palenie zabija?
    --A wiesz, że z Barbie się nie zaczyna? A tak w ogóle zjeżdżaj. Zasłaniasz mi słońce.
    Przeszłam tak, by go nie zasłaniać.
    --Lepiej?--spytałam a Słońce zaświeciło mi w oczy.
    --Lepiej, by było jakbyś zniknęła,a le nie będę marudzić. Spełniłaś moją prośbę,a teraz spełń kolejną. Spadaj stąd kochaniutka.
     --A jeśli ci powiem, że widziałam co zrobiłaś, będziesz chciała bym sobie poszła?
     Spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami.
     --Co takiego widziałaś?--pisnęła.--Kim jesteś? Czym?!
     Spojrzałam na swoje paznokcie a następnie na Ericę.
     --Jestem Melodie. Upadłą. A ty pewnie jesteś czarownicą albo wyklętą.
     --Wyklętą.--odparła rzucając papierosa na ziemie i przydeptując go butem.--Co zrobiłaś, że cię wywalili na zbyty pysk? Wiedziałam, że Archaniołowie nie są zbyt milutcy, ale bez przesady. Ale dają karę odpowiadającą do zbrodni.
     --Ale jak tą zbrodnie się zrobi. Ja tego nie zrobiłam. Nie mieli dowodów, ale i tak mnie Wygnali.
     Uśmiechnęła się nie wiadomo dlaczego.
     --Spadłaś na kogoś?--spytała.
     --Chyba na ciebie, bo jesteś porąbana.
     Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
     --Często to słyszę. Jak myślisz dlaczego nie mam przyjaciół? No może mam jednego, ale on nie żyje.
     --Czekaj, widzisz zmarłych?
     Przytaknęła.
     --Jak to każdy wyklęty.--podniosła palec wskazując na niebo.--Mój braciszek idzie.
     Miała rację. Ktoś szedł w naszym kierunku.  Był w ogóle inny niż Erica. Miał blond burze na głowie, niebieskie oczy, jasną karnację i przystojne rysy. Był trochę większy niż ja.
    --Siema--przywitał się chłopak. --Jestem Eric.
    Eric i Erica cóż za szok!!
   --Melodie. Jesteście rodzeństwem? Nie jesteście w cale podobni.--stwierdziłam.
   Erica spojrzała na brata.
   --Jestem adoptowana.--odparła.
   --Chyba, że tak!!
   Po chwili zwróciła się do brata.
   --Jest Upadłą.
   --Jakie masz zadanie Melodie?--spytał Eric.--Wiem kim są Upadli. Wiem również, że oni z byle powodu nie są na Ziemi.
    --Masz rację Ericu.--zgodziłam się z nim.--Znasz może Simona?

    

    

1 komentarz: