Moi kochani czytelnicy :D

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 3.

                                                          Rozdział 3.

                                                                            I

Eric przyjrzał się Simonowi, który siedział na boisku i rozmawiał z jakąś dziewczyną, która wydawała się chcieć z nim flirtować. 
    --Chyba sobie z nim pogadam...--mruknął, ale Erica go powstrzymała.
    --Pogieło braciszku? On jest ARCHANIOŁEM. Może cię znieść z Ziemi od tak.--pstryknęła palcami.--Lepiej, by nasz aniołek z piekła rodem z nim pogadał.
     --Ja?--zdziwiłam się. Przytaknęli.-- On jest na liście osób, które muszą zginąć z mojej ręki!
     Po chwili Eric spytał:
     --Czemu musi zginąć z twojej pięknej rączki? 
     --Bo... Bo by nie dostał się z powrotem na górę. Musi zginąć tragicznie. A ja muszę tego dopilnować inaczej mogę zacząć grać w zbijaka.
      Rodzeństwo wywróciło oczami jak jeden mąż. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Jakoś działali na mnie tak, że miałam ochotę się cieszyć tym, że jestem z nimi na Ziemi Przeklętych.
      --Mam od tak podejść i powiedzieć, że jest Archaniołem i, że Melodie ma go zabić?--spytał chłopak.
      --Nie, wyślij mu list o tym.--wkurzyła się Erica.--Albo kartkę urodzinową z tą informacją bardzo radosną do tego.
     Wywróciłam oczami nadal się szczerząc jak głupia.                                
    --Dobra, to ja pójdę.--powiedziałam w końcu.--I tak muszę z nim pogadać. Ale jak któreś z was chcę mnie w tym wyręczyć może to zrobić.
    Gdy żadne z nich się nie poruszyło podeszłam do Simona, który rozmawiał z jakąś dziewczyną. Zarzucała włosami zachęcając go do flirtu, ale gdy spojrzała na mnie zrezygnowała. Wiedziałam, że wyglądam dobrze. Na szczęści Elijah dał mi rozum i parę innych zalet. Simon odwrócił się do mnie i uśmiechnął. Odgarnął włosy z twarzy. Miałam ochotę sama to zrobić, ale nieśmiałość mi na to nie pozwalała. Był taki piękny...
    --Hej Melodi. --przywitał się.--Już okej z głową? Mdlałaś co chwilę i wzywałaś jakiegoś Elijaha i mamrotałaś coś w innym języku.
    --Ah..Mhm. Elijah to Pierwotny z "TVD". Nie oglądałeś nigdy tego?
    Zmrużył oczy nie przestając pokazywać nie legalnie białych zębów. Miałam ochotę go pocałować... Tak bardzo go pragnęłam...
     --Może kiedyś obejrzymy to razem?--zaproponował.--Będziesz mi tłumaczyć między czasie o co chodzi.--mrugnął jednym okiem. Tak mały gest rozpalił mnie od środka.
      Jakaś nie znana ręka mnie objęła i takie same usta zgniotły moje. Miałam ochotę się wyrwać, ale coś wręcz we mnie krzyknęło "NIE RÓB TEGO!! TO DLA TWOJEGO DOBRA WAGABUNDO". Więc nie mogłam się temu sprzeciwić. Objęłam go i przyległam mocniej do jakiegoś umięśnionego ciała. Mocniej naparłam na te wargi i rozchyliłam je językiem. Nie sprzeciwił się. Język przesunął się po moich zębach a następnie naparł na mój. Nie wiedziałam kto to, ale wiedziałam, że dobrze całuje gdy zrobisz pierwszy krok. Przyciągnął mnie mocniej do siebie i ręką zjechał mi w dół pleców aż do koronki stringów, które miałam na sobie. Zadrżałam wyobrażając sobie, że to Simon wkłada mi tak głęboko język do gardła. Miałam ochotę zwymiotować lecz zwrócić komuś do ust to przesada.
    Gdy Simon odkaszlnął dopiero w tedy oderwaliśmy się od siebie. Znieruchomiałam widząc przed sobą Erica. Uśmiechał się jak piany naszym pocałunkiem. Jasne włosy miał potargane przeze mnie, jego oczy lśniły jakby starając się mnie zachęcić do kolejnej pieszczoty. Miałam ochotę to zrobić, by choć na moment zapomnieć o Archaniele, ale stał obok mnie a jego zapach tylko o tym mi przypominał. Blondyn uśmiechnął się do Simona i wyciągnął do niego rękę.
    --Hej. Ty to pewnie Simon, tak?--spytał, a gdy przytaknął zaczął ciągnąć:--Melodie mi o tobie dużo mówiła. Podobno sympatyczny koleś z ciebie. Ja jestem Eric, chłopak M.
    Brunet spojrzał na mnie jakby chcąc przesłać mi wiadomość "co to za idiota?", ale podał mu dłoń. Uśmiechnął się, ale nie szczerze.
    --Tak. Jestem Simon. Przyjaciel Melodie.--"przyjaciel" pff!! Też mi coś.-- Nie wspominała, że ma chłopaka.
    --Jesteśmy ze sobą od paru dni. Nie moja nutko?--Wymruczał Eric kradnąc mi pocałunek z języczkiem. Zaraz się zrzygam!!
    --Aha... Sorry muszę iść na matmę.--po chwili zwrócił się do mnie.-- Pogadamy później, M. Pa pa.
    Dał mi buziaka w policzek i poszedł.
    Nigdy tego policzka nie umyje, pomyślałam przytulając do niego dłoń...

 
 
      

2 komentarze: